Poniedziałek, 6 rano. Z zajezdni wyruszają pierwsze tramwaje zrelaksowane po luźnym weekendowym rozkładzie, a całe miasto budzi się do życia. Ludzie w pośpiechu dopijają kawę i wiążą krawaty – na pozór zorganizowani, a myślami wciąż jeszcze są na parkiecie lub w kinie, lub w pubie – tam co sobotę odbywa się karaoke.
Są jednak miejsca, gdzie impreza trwa wiecznie, a muzyka sączy się z głośników, jak gdyby ten weekend nigdy nie miał mieć końca. W nich Twoja komórka nie złapie sygnału, a przemiła barmanka zawsze przygotuje dla Ciebie najlepszy koktajl. Tam właśnie króluje kot Behemot. Dyktuje modę oraz wyznacza trendy, mówi co wypada, a kiedy już koniec imprezy, tańczy na czerwonej kanapie, rozlewając przy tym wino. Śmieje się głośno. To on jest tu królem parkietu i właśnie zjada ostatnią oliwkę z Twojego martini.
Niegrzeczny kotek dla niegrzecznej dziewczynki. Obrazek Behemota z szelmowskim uśmiechem, niczym symbol niekończącej się imprezy, o której skrycie marzy każdy z nas. I choć czasami tak trudno wytrwać do weekendu, to zawsze namiastkę weekendu możemy podarować w postaci tego karnetu.